KAZANIE KS. KARDYNAŁA KAROLA WOJTYŁY
Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus… W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego…
Drodzy bracia i siostry, pielgrzymi!
My, biskupi, którzy wraz z wami, wraz z kapłanami przybyligmy na uroczystość 300-tnej rocznicy Kalwarii Pacławskiej, serdecznie was pozdrawiamy. Cieszymy się z tej wspólnoty jaką dzisiaj tu razem tworzymy. Cieszymy się, że ta wspólnota ma już 300 lat, i że jest wciąż świeża, i że wciąż tutaj na wzgórzach Kalwarii Pacławskiej przybywają w okresie Wniebowzięcia Matki Bożej rzesze pielgrzymów. Moi drodzy bracia i siostry. Przed chwilą zakończyliśmy mszę św. wspólnie celebrowaną, koncelebrowaną, ażeby tą wspólnotą podkreślić jedność. naszego kapłaństwa oraz podkreślić jedność kapłaństwa ludu Bożego w Jezusie Chrystusie. Kiedyśmy tak wspólnie przy waszym uczestnictwie sprawowali Najświętszą Ofiarę wówczas spełniało się to, co tak przejmująco powiedział Apostoł: „Śmierć Pańską opowiadać będziecie”.
I my tu dzisiaj, wasi biskupi i kapłani przy waszym uczestnictwie opowiadaliśmy przed chwilą śmierć Pańską, śmierć Syna Bożego. Opowiadaliśmy ją, sprawowaliśmy ją w Najświętszej ofierze. Opowiadaliśmy ją i sprawowali na tym miejscu, które od wieków nosi nazwę Kalwaria. A samo to imię, nazwa Kalwaria opowiada nam śmierć Pańską, śmierć Syna Bożego. I my, którzy tu przybywamy jako pielgrzymi i ci, którzy przybywali przed nami od 300 lat, przychodzili tutaj, ażeby opowiadać, ażeby rozważać, ażeby przeżywać Śmierć Syna Bożego na dróżkach kalwaryjskich. Czy więc przychodzimy i oni przychodzili po to, ażeby uczestniczyć w pogrzebie Matki Syna Bożego! Oto już figura Matki Bożej, która wyobraża Jej zaśnięcie została wyniesiona z kościoła i za chwilę rozpocznie się ten doroczny pogrzeb Matki Bożej, który tak jak tu, w Kalwarii Pacławskiej, tak też w stosownym czasie idzie wśród wzgórz w waszej podkrakowskiej Kalwarii Zebrzydowskiej.
Tak, więc przychodzimy na to miejsce, i przychodzili nasi poprzednicy, ażeby opowiadać śmierć Syna Bożego i uczestniczyć w pogrzebie Jego Matki.
Moi drodzy bracia i siostry, czyż to nie dziwne, czyż to nie dziwne, że my przychodzimy żeby uczestniczyć w śmierci i pogrzebie? Przecież człowiek od śmierci stroni. Przecież człowiek chce przedłużyć swoje życie. Iluż to ludzi walczy ze śmiercią? Iluż to ludzi wysiłek swego umysłu i swej sztuki poświęca na to, ażeby przedłużyć życie bodaj o dni, bodaj o godzinę. Człowiek od śmierci stroni. Człowiek chce żyć. Czyż to nie dziwne, że my tutaj, a przed nami tyle pokoleń, przychodzimy po to, ażeby uczestniczyć w śmierci, ażeby patrzeć na śmierć, na śmierć Chrystusa, żeby patrzeć na nią z wszystkimi szczegółami. Chwila po chwili, cierpienie po cierpieniu, agonia po agonii. I żeby jeszcze do tego obrazu śmierci Syna Bożego dołączyć obraz śmierci zaśnięcia Jego Matki. Czyż to nie dziwne? Moi drodzy bracia i siostry, a jednak fakt ma swoją wymowę. Przychodzimy tu, przed nami całe pokolenia i przychodzimy po 300 latach my. Fakt ma swoją wymowę: przychodzą nie tylko starzy, ale przychodzą w szczególnej mierze młodzi. Młodzi tu stanowią większość. Młodzi, chłopcy, dziewczęta, panny, młodzieńcy, ci, którzy są w sile wieku, w kwiecie życia, ci, którym, zdawałoby się, myśl o śmierci jest daleka, obca, a przecież tutaj się garnie, przecież tutaj lgną całą swoją młodością i idą po tych nieprzystępnych drogach i ścieżkach górskich i biegną, tak jak widziałem na własne oczy i przechodzą w bród przez potoki, żeby zdążyć. Na co? Na oglądanie śmierci, na oglądanie pogrzebu; czyż to nie dziwne?
A jednak moi drodzy bracia i siostry, moi drodzy najmłodsi bracia i siostry, ten fakt ma swoją wymowę. My tutaj przychodzimy na oglądanie przedziwnej śmierci. My tutaj przychodzimy na oglądanie niezwykłego pogrzebu. W tej epoce, w której człowiek zdawałby się mogło bardziej skutecznie niż dotąd walczy ze śmiercią, walczy z chorobą, z starością i bardziej skutecznie je przezwycięża. My tutaj przychodzimy po to, by patrzeć na śmierć w pełni przezwyciężoną. Bo przecież, kiedy sprawujemy Najświętszą Ofiarę, kiedy śmierć Pańską opowiadamy, kiedy rozważamy na dróżkach kalwaryjskich tę śmierć Syna Bożego ze wszystkimi szczegółami to wśród tych rozważań stale towarzyszy nam ta świadomość, że On, On jeden przezwyciężył w sobie swoją własną śmierć, On jeden. Że dla Niego jednego wśród wszystkich ludzi, jakich wydała ta ziemia, śmierć nie była kresem, że On jeden miał władzę nad śmiercią i zadał śmierci śmierć, kiedy zmartwychwstał. I dlatego my, kiedy śmierć Pańską opowiadamy, to zawsze ją opowiadamy w łączności z zmartwychwstaniem. I dlatego my tak lgniemy do tej śmierci, która jest zespolona ze zmartwychwstaniem, do tej śmierci przezwyciężonej życiem. I dlatego my chcemy uczestniczyć w pogrzebie Matki Bożej, chcemy patrzeć na Nią zaśniętą, objętą również snem śmierci, ażeby rozkoszować się tym uczestnictwem w zmartwychwstaniu, jakie dał Jej, Jej Syn i Boży Syn, Jej pierwszej, tej wody życia, jaką posiada, z tej władzy nad śmiercią, jakiej dowiódł swoim własnym zmartwychwstaniem. Najpełniej udzielił swojej Matce. Jej zaśnięcie było początkiem wniebowzięcia, było początkiem uwielbienia ciał. Dlatego my w okresie uroczystości wniebowzięcia Matki Bożej urządzamy, sprawujemy Jej pogrzeb, ażeby tym pełniej ucieszyć się uwielbieniem Jej macierzyńskiego ciała, ażeby tym pełniej radować się tym owocem najwspanialszym zmartwychwstania Chrystusowego, jakim było wniebowzięcie Matki Jego. Moi drodzy, dlatego my tutaj tak spieszymy. Dlatego tutaj tak ciągnie młodzież; młodzież, która kocha życie, która chce żyć, która pragnie jego przedłużenia, jego pełni. Bo wyczuwa, kierując się aktem wiary i nadziei, że tu właśnie przy ołtarzu Jezusa Chrystusa opowiadana bywa przedziwna śmierć, śmierć Pańska zespolona ze zmartwychwstaniem, a w czasie pogrzebu Matki Bożej. Rozważana bywa przedziwna śmierć, śmierć Matki zespolona z uwielbieniem ciała. Nie z jego rozkładem, nie z próchnem, ale z uwielbieniem ciała.
Oto moi drodzy bracia i siostry powód, dla którego tutaj jesteśmy, powód, dla którego na to miejsce zdążamy, dla którego na to miejsce zdążamy od trzech stuleci, całe pokolenia. My dzisiaj obchodząc 300-1etnią rocznicę sanktuarium w Kalwarii Pacławskiej wspominamy te pokolenia. Wspominamy tych naszych przodków, którym zawdzięczamy życie doczesne, naszych ojców, dziadów, praojców, pradziadów do tylu pokoleń wstecz. Wspominamy ich także, dlatego, że zawdzięczamy im wedle ludzkiej tradycji dar wiary, tej wiary, która przebija pancerz śmierci, która, zwraca ducha ludzkiego w stronę życia, w stronę nieśmiertelności, w stronę tego życia, w stronę tej nieśmiertelności, do której Chrystus parł nas. Kiedy opowiadamy śmierć Pańską przy ołtarzu, wówczas także przyjmujemy ten pokarm, o którym Pan Jezus powiedział: „Kto pożywa tego chleba, śmierci nie zazna.” Tak Jest!
To jest, moi drodzy bracia i siostry, nasza wiara, to jest nasza nadzieja, to jest nasze życie. W tym duchu tu jesteśmy, tu zgromadzeni, w tym duchu tu przybyliśmy. Wspominamy te pokolenia, które tędy przeszły, wspominamy tych wszystkich, którzy tutaj przybywali, którzy teraz przybyć nie mogą. Ich wszystkich ogarniamy, ich wszystkich ogarniamy w tę wspaniałą wspólnotą wiary, wiary i nadziei, nad którą panuje Chrystus, tą wspaniałą wspólnotą wiary, nadziei i miłości, którą nieustannie kształtuje w nas Jego Matka, nasza Matka. Moi drodzy bracia i siostry! Bóg wam zapłać za to, że my biskupi możemy wraz z wami uczestniczyć w tym wielkim wyznaniu wiary, w tym wielkim akcie nadziei, w tym wielkim przejawie miłości. Bo przecież miłość, serce dyktuje wam uczestnictwo w pogrzebie Matki Najświętszej, ażeby uczestniczyć w Jej wniebowzięciu, w jej wielbieniu.
Moi drodzy bracia, siostry, przy tej okazji pozwólcie, że podziękuję OO. Franciszkanom za 300 lat i w trosce o sanktuarium w Kalwarii Pacławskiej. Te podziękowania składam na ręce ich Przełożonego Generalnego, który z Rzymu przybył do Polski, ażeby także uczestniczyć tu w tych uroczystościach. A teraz niech ten przedziwny pogrzeb, w czasie, którego rozważać będziemy, w czasie którego Kalwaria opowiadać będzie śmierć Pańską, i opowiadać będzie śmierć zadaną śmierci i opowiadać będzie zaśnięcie Maryi, Matki Syna Bożego i jej wniebowzięcie, uwielbienie jej ciała. Kiedy tak tu ruszymy, moi drodzy bracia i siostry, niech ten nasz pochód sięgnie w daleką przyszłość. Niech tak jak my dziś tu pójdziemy, idą za nami przyszłe pokolenia i tak samo żywą wiarą i gorącą nadzieją niech patrzą w oczy zaśniętej Matki Bożej, ażeby z nich odczytywać to wielkie zwycięstwo nad śmiercią, tajemnicę zmartwychwstania, tajemnicę życia, które nosimy w sobie, nie doczesnego, ale życia wiecznego, życia Bożego, życia, które w Bogu ma swój początek, w nas przyjmuje się i zaszczepia, i w nas też przy Bogu ma swoje wieczne dopełnienie. Amen.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.